Recenzje

View this post on Instagram

Po "Ucieleśnione Emocje" sięgnęłam przez klub recenzenta. W sumie nie patrząc na opis zamówiłam ją sobie. Wystarczyła mi wiadomość, o tym, że jest to fantasy od @wydawnictwo_novaeres . Nie wiedziałam o książce całkowicie nic, wolałam nie czytać opisu by sobie nie zepsuć za wczasu opini. Dzięki czemu nie wiedziałam, że akcja toczy się w…Korei! Miejscu, za którym nigdy nie przepadałam. Przez co mogłabym zrezygnować z tej pozycji. Jakoś kultura koreańska jak i bardzo znany teraz kpop mnie zbytnio nie "bawiły". Tak, właśnie użyłam czasu przeszłego.  Autorką tej wspaniałej książki jest @livid_aurum Poznałam ją pisząc z nią o jej dziele, przez co dowiedziałam się, że książka na początku miała być fanfikiem! Dziewczyna jest bardzo miła i naprawdę ma niesamowitą wyobraźnię!  Ucieleśnione Emocje to książka o miłości, przyjaźni, zwierzętach jak i ogromnym świecie magii naszej własnej wyobraźni. Do tego wplatane są ciekawostki z kultury koreańskiej, kpopu i jazdy konnej. Główna bohaterka to Livid. Przeniosła się na rok do Korei gdzie ma cudownych przyjaciół oraz wspaniałą pracę. O dziwo przez większość książki nie dzieje się nic spektakularnego, jednak lektura trzyma czytelnika w ogromnym napięciu. (Dosłownie nie mogłam się oderwać!) Pewnego wieczoru dziewczyna nie może spać więc idzie w swoje ulubione miejsce. Przypadki prowadzą do tego, że dowiaduje się o istnieniu ogromnej magii wyobraźni, tym samym otrzymuje od życia kilku nowych włochatych przyjaciół. *ciąg dalszy w komentarzach* . . #bookstagram #thatgirlwithbook👸🏻 #bookstagrampl #książki #booklove #kochamczytać #bookishlove #booknerds #bookofinstagram #readstagram #czytam #czytambolubie #imagination  #booksarelife #booksbooksbooks #czytamy #reading #book #czytaniejestfajne #goodday #dzienzksiazka #booklover #winteriscoming #winter❄️ #nakanapie #grudzien #swiatelka #wydawnictwonovaeres #novaeres #zaczytani

A post shared by Klaudia ♡ (@girl_with_book__) on

Recenzja #2

10 na 10 od @thatgirlwithbook

„Zabawne. Jesteśmy w stanie wyobrazić sobie wszystko, ale nie to, że nasze fantazje mogą istnieć naprawdę.”

Po „Ucieleśnione Emocje” sięgnęłam przez klub recenzenta. W sumie nie patrząc na opis zamówiłam ją sobie. Wystarczyła mi wiadomość, o tym, że jest to fantasy od Novae Res. Nie wiedziałam o książce całkowicie nic, wolałam nie czytać opisu by sobie nie zepsuć za wczasu opini.
Dzięki czemu nie wiedziałam, że akcja toczy się w…Korei! Miejscu, za którym nigdy nie przepadałam. Przez co mogłabym zrezygnować z tej pozycji. Jakoś kultura koreańska jak i bardzo znany teraz kpop mnie zbytnio nie „bawiły”. Tak, właśnie użyłam czasu przeszłego. 

Autorką tej wspaniałej książki jest Aleksandra Turek. Poznałam ją pisząc z nią o jej dziele, przez co dowiedziałam się, że książka na początku miała być fanfikiem! Dziewczyna jest bardzo miła i naprawdę ma niesamowitą wyobraźnię! 

Ucieleśnione Emocje to książka o miłości, przyjaźni, zwierzętach jak i ogromnym świecie magii naszej własnej wyobraźni.
Do tego wplatane są ciekawostki z kultury koreańskiej, kpopu i jazdy konnej.
Główna bohaterka to Livid. Przeniosła się na rok do Korei gdzie ma cudownych przyjaciół oraz wspaniałą pracę.
O dziwo przez większość książki nie dzieje się nic spektakularnego, jednak lektura trzyma czytelnika w ogromnym napięciu. (Dosłownie nie mogłam się oderwać!) 
Pewnego wieczoru dziewczyna nie może spać więc idzie w swoje ulubione miejsce. Przypadki prowadzą do tego, że dowiaduje się o istnieniu ogromnej magii wyobraźni, tym samym otrzymuje od życia kilku nowych włochatych przyjaciół.

Tak bardzo się staram, by z tej  recenzji nie wylewały się słowa mojego zachwytu, jednak niestety inaczej nie mogę! Aleksandra, (a może jednak Livid♥) wykonała kawał dobrej roboty, śmiałam się, płakałam i bałam razem z ulubionymi bohaterami (nie potrafię między nimi wybrać, ich tak jak członków zespołu powinno się uwielbiać wszystkich bez wyjątków), którzy na moich oczach dorastali do swoich późniejszych decyzji. Moja pierwsza myśl gdy w końcu przeczytałam opis i pierwsze zdania książki to „przecież to nie dla mnie, kpop? Korea? To żart?”. Jednak już po pierwszych rozdziałach przekonałam się, że właśnie trzymam w rękach moją nową ukochaną książkę, do której będę wracać jeszcze nie raz ani nie dwa! Oczywiście są w niej wątki, które nie każdemu przypadną do gustu. Ale proszę mi uwierzyć na słowo. Pokochacie tę książkę mimo swoich małych pierwszych wątpliwości. Na koniec dodam, że broniłam się z całych sił, by nie przeczytać ostatnich rozdziałów, przecież to oznaczało zakończenie tej cudownej przygody!
Marzę o ogromnym sukcesie Livid. Zasłużyła na to w 100%. 

https://tiny.pl/t2l3q

Recenzja #3

Graphictobook

Każdy z nas o czymś marzy. Jedni pragną nowego samochodu, inni odnalezienia swojej drugiej połówki, a jeszcze inni zagłębiają się w świat wyobraźni. Ci ostatni właśnie kreują w myślach nowe światy i własne azyle, materializując najskrytsze marzenia. Pragną, aby wszystko to, co mają w głowie, mogło stać się rzeczywistością. Zastanawiają się, jakby to wszystko mogło wyglądać. Jakie miałoby kolory i kształty. Takie właśnie myśli i pytania zadawała sobie również Livid Aurum, bohaterka powieści Aleksandry Turek pt. „Ucieleśnione Emocje. Vivid Aurum”.

„Ucieleśnione Emocje. Vivid Aurum” to historia o potędze wyobraźni, prawdziwej miłości oraz światach, o których my sami nie mamy pojęcia. Książka opowiada historię Livid, zwykłej dziewczyny z Polski, która zaczyna swoje dorosłe życie w Korei Południowej, jako weterynarz i nauczycielka jazdy konnej. Tam również doświadcza najbardziej szalonej przygody w jej życiu. Otóż pewnego dnia Livid odkrywa, że obok świata, w którym żyje, istnieje inny, magiczny, gdzie emocje znajdują swoje ucieleśnienie w postaci niezwykłych zwierząt. Dziewczyna zaczyna mieć również tajemnicze sny, których znaczenia nie rozumie. Co oznacza tajemnicza katedra na pustyni lub ryś w miejskiej dżungli?  Czy Livid odnajdzie się w nowej rzeczywistości i wygra walkę z przeciwnościami losu? Kim jest jeździec na złotoskrzydłym, o którym mówią przepowiednie? Zapraszam do lektury!

Książka ma ponad 570 stron, jednak nie odczuwamy tej ilości, gdyż historia w niej przedstawiona jest nietuzinkowa i ciekawa. Przyznam szczerze, że rzadko mi się zdarza, aby opowieść wywarła na mnie tak ogromne wrażenie i treściowo nie pozwoliłaby mi się od siebie oderwać. Powieść jest zdecydowanie jedną z lepszych pozycji z gatunku fantasy, jakie miałam okazję ostatnio przeczytać. Pomimo iż jest to debiutancka książka autorki, jej styl jest płynny i przejrzysty myślowo. Narracja jest mieszana, występuje pierwszoosobowy narrator, który opowiada z perspektywy Livid oraz trzecioosobowy. Co mnie mile zaskoczyło, pani Turek płynnie przechodzi w swej książce pomiędzy narracjami, nie znajdziemy, więc w niej nagłych urywków i niedociągnięć fabularnych.   

Książka jest bardzo dobrze przemyślana, a treść i ważne momenty rozplanowane perfekcyjnie. Wszystkie imiona oraz nazwy mają w książce dodatkowe znaczenie, nic nie znalazło się w niej przypadkowo. Każda scena jest wyważona i subtelna, a opisy wystarczające, nie za długie. Akcja cały czas gna i trzyma w napięciu, nie pozwala emocjonalnie odetchnąć. Gdy już myślimy, że życie głównej bohaterki stabilizuje się, znów doświadczamy czegoś nowego, niezwykłego. Można śmiało powiedzieć, że autorka drażni się z czytelnikiem, wciąż dokłada kolejne okruszki historii, jak i stosuje sprytne przemilczenia, rozjuszające, ale ekscytujące, abyśmy nie domyślili się za szybko głębszego sensu powieści oraz jej finału.

Co mi się bardzo podobało, książka posiadała przypisy i spis postaci. W treści znalazło się wiele specyficznych koreańskich nazw i dzięki dodatkowym informacjom, możemy głębiej przenieść się do tej azjatyckiej rzeczywistości. Przyznam również, że dzięki spisowi postaci nie pogubiłam się w bohaterach. Każdy z nich ma egzotyczne, trudne imię, co mogłoby sprawiać trudność w odbiorze, jednak ten aspekt został mądrze rozwiązany. Zabrakło mi natomiast drobnych szczegółów, które dopełniałyby treść, takich jak np. słowa pieśni Pinny czy bliższego poznania historii Alex, przyjaciółki Livid.

Książka ta nie tylko pełni funkcję rozrywkową, ale i uczy. Po przeczytaniu tej historii oraz małym reaserchu, mogę powiedzieć, że autorka kreując główną bohaterkę, kierowała się po części własnym doświadczeniem oraz miłością do koni, dlatego w powieści tej zwierzęta te odgrywają ważną rolę. Ich miłośnicy z pewnością odnajdą z Livid wspólny język, a i dla pozostałych, mniej obeznanych w dziedzinie, jest to ciekawa lekcja specjalistycznego słownictwa, które w większym lub mniejszym stopniu może się w życiu przydać.

Podsumowując „Ucieleśnione Emocje. Vivid Aurum” to książka zdecydowanie dla fanów nieszablonowej fantastyki, którzy lubią nutkę romansu, tajemnicy oraz konie i koreańską rzeczywistość. Pod względem stylu i fabuły książka jest bardzo dobra. Historia w niej przedstawiona jest intrygująca i oryginalna, dzięki temu czyta się ją w zawrotnym tempie, nie mogąc się oderwać. Zakończenie mnie usatysfakcjonowało, jednakże mam nadzieję, że powstanie następny tom powieści o Livid i jej przyjaciołach.  Moim zdaniem Aleksandra Turek to młoda i obiecująca autorka powieści fantasy. Jestem niezmiernie ciekawa dalszej kariery pisarki i z przyjemnością sięgnę po kolejną jej książkę, a tę z czystym sumieniem mogę Wam polecić.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *