-
Ucieleśnione w teatrze
Jerzy Turek (dziadek) i mała ja przyszła Livid 🙂 Historia lubi zataczać kręgi.
Teatr Kwadrat zawsze miał szczególne miejsce w moim sercu. Prawdopodobnie dlatego, że kojarzy mi się z dzieciństwem. Rodzicie podrzucali mnie do teatru w piątkowe wieczory. Dziadek kończył przedstawienie i razem z nim jechałam do babci. Miało to miejsce jeszcze w starej siedzibie teatru przy Czackiego. Śmieje się w duchu, że lepiej poznałam zaplecze teatru niż widownię. Pamiętam, że do garderoby dziadka szło się po takich wysokich schodach. Na piętrze stał stolik do szachów i często widywałam aktorów grających w przerwie. Te dziecięce, cudowne wspomnienia, prowadzą do kolejnego spotkania wiele lat później. To ile dziadek przekazał mi inspiracji i wyobraźni, nie mieści się w mojej głowie. Mimo że już go nie ma z nami, to zostali jego przyjaciele. Aktorzy, którzy pamiętają mnie jako brzdąca biegającego po korytarzach teatru.
Książkę zadedykowałam dziadkowi! Niestety nie mogłam mu jej osobiście przekazać. Ale wiem, że i tak jest ze mnie dumny. Natomiast mogłam podarować część swojej wyobraźni aktorom, którzy znają mnie z dziecięcych lat. Bardzo ich lubię i są dla mnie bardzo ważni, dlatego, w pewien grudniowy wieczór, wybrałam się do Teatru Kwadrat, by podarować część swojej wyobraźni aktorom. Chciałam przekazać im cząstkę siebie i dziadka, który jest we mnie.
Od lewej: Lucyna Malec, Livid, Andrzej Nejman, Andrzej Grabarczyk To było wzruszające spotkanie. Kolejne książki poszły w świat. 🙂